Każdy ma swoją historię. Nasza dopiero się zaczyna…

Posiadanie własnej historii i tożsamości narodowej jest kluczowym elementem w budowaniu niepodległego państwa w XXI wieku. Z okazji 30. rocznicy niepodległości głównym tematem rozważań będzie Ukraina. 

Czasem spotykam ludzi, którzy wiedzą lepiej. Chcą się pochwalić, że w określonych sytuacjach podjęliby inną, bardziej trafną decyzję niż ukraiński rząd. Podkreślają, że Ukraina “niezdrowo” podchodzi do nazewnictwa ulic, czy promowania języka. Niestety, zdarza się to, nie tylko wśród obcokrajowców, ale też Ukraińców. 

Przekraczając granicę Polski (czy któregokolwiek państwa) większość Ukraińców albo przechodzą na polski, albo na angielski. Nikt nie oczekuje, że nagle pojawią się ukraińskie nazwy ulic lub ludzie zaczną rozmawiać po ukraińsku. Starają się jak najszybciej nauczyć się polskiego, bo studiują i pracują tutaj. Z szacunkiem podchodzą do języka polskiego. 

Nikt nie mówi, że Kraków lub Wrocław to ukraińskie miasta. A można by było – co dziesiąty mieszkaniec Wrocławia to Ukrainiec. Obecnie w stolicy Dolnego Śląska można usłyszeć o wiele więcej ukraińskiego, niż polskiego we Lwowie, który tak często jest nazywany “polskim”. Ukraińcy z szacunkiem podchodzą do polskiej kultury i historii. 

Najważniejsze, z szacunkiem podchodzą do tego, że Rzeczpospolita Polska jest osobnym, niepodległym państwem na terenie współczesnej Europy i może samodzielnie podejmować decyzje dla rozwoju kraju i kreować nowy rozdział w historii. 

Natomiast podobne oczekiwania co do nazw ulic i podkreślenia polskiej historii często mają miejsce wśród turystów przyjeżdżających na Ukrainę. Często można usłyszeć krytykę za działania, które podejmujemy, aby wzmocnić tożsamość narodową i zbudować niepodległe państwo, na które zasługujemy. Ale tylko na moment wyobraźcie sobie, że urodziliście się w państwie posiadającym własną walutą, język i dobrze określone granice. Jednego dnia budzicie się i widzicie wiadomości, że ktoś zadecydował odebrać spory kawałek Waszej ziemi. Zaproponował rozdzielić Państwo na drobne części i rozdać sąsiadom dookoła. Jesteście krok od tego, żeby stracić swoją tożsamość jako Polacy. A my byliśmy.

Historia, której świadkami jesteśmy

Niepodległość, wolność słowa, przyszłość nabierają zupełnie innego znaczenia, kiedy 21 listopada 2013 roku wracasz ze szkoły, włączasz telewizor i… widzisz jak tysięcy ludzi wyszli na główną ulicę Państwa, aby bronić swoich praw.

Obserwujesz reakcje rodziców na wydarzenia, które toczą się w stolicy. Z dnia na dzień liczba protestów rośnie i zamiast tego, żeby siedzieć na lekcji z ekonomii, dołączasz do grupy przyjaciół i idziecie na swój mały Majdan. Towarzyszy Ci strach za przyszłość Twoją i Twoich bliskich. Jedyne w czym jesteś pewna, że chcesz tam być. Masz tam być, bo ktoś inny podejmuje ważną decyzję, od której zależy Twoje jutro. 

Po kilku dniach protestów, zaczynasz uświadamiać, że władza nie zamierza zmieniać planu działań, a nastroje społeczeństwa już nie są tak ostre. Część protestujących zaczyna wracać do domu i Majdan robi się pusty. Zostają tam głównie studenci. 

W ten dzień, 30 listopada 2013 roku, specjalny oddział milicji dostaje rozkaz użyć siły do protestujących. Ta okrutna decyzja powoduje początek kolejnej fali protestów. Tym razem, z okrutnym skutkiem. Już kolejnego dnia w proteście antyrządowym na placu Michajłowskim w Kijowie uczestniczy około 10 tys. ludzi. 1 grudnia 2013 roku na placu Niepodległości w Kijowie protestuje od około 200 do 500 tys. osób. 

Tak zaczęła się największa rewolucja, a wkrótce wojna na terenie niepodległego państwa europejskiego, która trwa do dzisiaj. 

To są wydarzenia, które zmieniają świadomość. Moją zmieniły. 

Rewolucja 2014 roku wpłynęła na ścieżkę rozwoju Ukrainy. Społeczeństwo wyszło na Plac Niepodległości, żeby pokazać, że mają własne zdanie i są gotowi bronić go za wszelką cenę. Nawet kosztem własnego życia. To było oświadczenie, które odbiło się szerokim echem w całym świecie. 

Niepodległość i wolność to słowa, które są traktowane jako cechy podstawowe państw demokratycznych. Dla młodych, którzy urodzili się już w niepodległej Ukrainie, perspektywa wojny była czymś niewyobrażalnym. Rewolucja, okrutne reportaże w mediach i aneksja Krymu wydawały się koszmarem, z którego chciało się obudzić. Niestety, okazało się, że sen jest jak najbardziej realny, a potwierdzeniem tego jest nadal trwająca wojna na wschodzie Ukrainy. 

Te wydarzenia zmieniły sposób, w jaki patrzymy na swobodę i niepodległość. Dwa kiedyś zwykłe wyrazy nabrały większego znaczenia, są splecione ze strachem stracić to, do czego tak długo dążyliśmy jako państwo. Strachem, że jutro możesz stracić tożsamość. Nie być Ukrainką, ponieważ za kilka miesięcy, dni i nawet godzin kraj, w którym się urodziłaś, może nie istnieć. 

Dzisiaj Ukraina obchodzi 30 rocznicę Niepodległości. Za ten czas przeżyła dwa olbrzymie protesty mające na celu obronić wolność słowa, wyboru i niepodległość. W wyniku drugiego setki Ukraińców (i nie tylko) oddało swoje życie. A jedną z najbardziej smutnych i orzeźwiających konsekwencji jest wyżej wspomniana wojna. 

W ten dzień życzę Ukrainie troszkę więcej zrozumienia od samych Ukraińców i wsparcia od przyjaciół międzynarodowych. Wystarczy 1%. Wystarczy spojrzeć na sytuację z innej perspektywy i dać nam szansę do wykreowania swoich zasad we własnym kraju. Potrzebujemy jeszcze chwilki, żeby wzmocnić fundament tej niepodległości i tożsamości, którą obroniliśmy w 2014 roku. Każdy ma swoją historię. Nasza dopiero się zaczyna.