Aleksander Zienkiewicz urodził się w 1910 roku w Lembówce na Wileńszczyźnie. W latach 1920-1926 uczęszczał do szkoły podstawowej w Duniłowicach. W 1931 roku ukończył Niższe Seminarium w Nowogródku. Z kolei 23 kwietnia 1938 roku przyjął święcenia kapłańskie.
W 1947 roku podjął prace jako prefekt w Liceum Ogólnokształcącym numer 1 we Wrocławiu. Ksiądz Aleksander Zienkiewicz zmarł 21 listopada w 1995 roku. W 2010 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny „Wujka”.
Jak wyglądała praca księdza Zienkiewicza z młodzieżą?
– Na temat Księdza Prałata Aleksandra Zienkiewicza z młodzieżą można napisać obszerną pracę doktorską tzw. temat rzeka. Oczywiście był on długoletnim duszpasterzem akademickim we Wrocławiu. Ważny był dla niego na kontakt z młodzieżą – szczególnie akademicką.
Kiedy ksiądz go spotkał pierwszy raz?
– Po raz pierwszy spotkałem „wujka”, kiedy był spowiednikiem kleryków w seminarium. Był człowiekiem prostym i skromnym.
Jakie miał zainteresowania lub hobby?
– Nigdy by nie pozwolił na użycie słowa „hobby”, gdyż jego pasją była ojczysta literatura i język polski. Będąc już duszpasterzem akademickim, studiował Polonistykę na Uniwersytecie Wrocławskim. Choć nie posiadał tytułu magistra, czoła chyliła przed nim niejedna tęga głowa profesorska.
Wyjątkowe wspomnienie księdza z Aleksandrem Zienkiewiczem?
– Miałem szczęście poznać Księdza Prałata na kilka lat przed jego śmiercią. Cały ten okres był dla mnie ważny. Zmarł, kiedy byłem już diakonem. Wspomnień z tego okresu mam bardzo wiele.
Otóż, kiedy kupiłem sobie nowe, bardzo eleganckie buty na święcenia diakonatu i poszedłem pochwalić się z nimi Księdzu Prałatowi, to żałowałem później, że to zrobiłem. Mam te buty do dziś prawie nieużywane, bo cisną, ale przechowam je sobie na własny pogrzeb.
Skąd wziął się pseudonim Wujek?
– Celowo używałem tutaj określenia ”Ksiądz Prałat Aleksander Zienkiewicz”, choć nikt tak do niego się nie zwracał. Mówiliśmy po prostu „wujku”, a on odpowiadał „słucham Cię Kochany, Kochany”. Ten pseudonim wywodzi się z czasów wczesno studenckich, kiedy to z powodu ówczesnego ustroju celowo nie używano słowa ksiądz. Dodam jeszcze, że posiadam kilka pamiątek po „wujku”, między innymi czterotomową Liturgię Godzin tj. brewiarz kapłański z osobistą dedykacją, który odmawiam każdego dnia, jak również zapis testamentu, czyniący mnie właścicielem Jego praw autorskich.
Z proboszczem parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny na wrocławskim Ołtaszynie, księdzem Piotrem Śmigielskim, rozmawiał Damian Fiet.