Wchodzimy do galerii handlowej. Zaczyna się szał. W każdej witrynie mnóstwo światełek, reklam o promocjach i różnych innych rzeczy, które mają zachęcić Cię, abyś dokonał zakupów w danym sklepie. Nie widzimy w tym problemu. Lubimy wysokiej klasy obsługę, piękne wnętrza, godziny spędzone na przymierzaniu i wydawaniu pieniędzy na rzeczy, których w znacznej większości nie potrzebujemy.
To nie dzieje się tylko w ten piękny dla wielu osób dzień, jakim jest „Black Friday”. Bo dla niektórych to rutyna. Zabierają co tydzień całą rodziną do galerii, aby nabyć nowe produkty i „poczuć się lepiej”, a następnie zjeść fast-food’a. Wrócić do domu i znowu odczuć ogromny spadek energii i samopoczucia.
Czym jest Black Friday i dlaczego tak to lubimy?
Black Friday, czyli rzecz zachodu mająca miejsce dzień po święcie dziękczynienia. Jest to dzień, który „otwiera” świąteczną passę zakupów. W ten dzień (a nie kiedy ich parę – niektóre sklepy wydłużają promocję) możemy cieszyć się dużymi zniżkami na praktycznie wszystko, co sobie wymarzymy. Idea tego dnia sama w sobie nie jest taka zła. Niestety równowaga na naszym świecie to dla ludzi rzecz obca, przez to ten dzień jest bardzo szkodliwy.
Pomyślmy. Od dawna potrzebujemy nowego odkurzacza, bo obecny odmawia posłuszeństwa. Zbliża się czarny piątek i mamy nadzieję, że jakiś dobry odkurzacz pojawi się w przystępnej cenie. Tak się dzieje. Kupujemy go i wracamy szczęśliwi do domu. I w taki racjonalny sposób można wykorzystać ten dzień. Z przykrością stwierdzam, że raczej rzadko tak się dzieje. Ze względu na to, że jest to dzień, w którym sklepy zarabiają najwięcej w ciągu roku.
Łapiemy reklamy i chłoniemy je. Chcemy więcej, więcej i więcej. Jest promocja? Jak mogę tego nie wziąć! O to właśnie chodzi! Po pierwsze, abyśmy czuli potrzebę posiadania wszystkiego, co możliwe, a po drugie, żebyśmy czuli się bez tych rzeczy, nie pełni. Te dwa powody napędzają siebie nawzajem, co daje straszne skutki widoczne w naszym życiu. Nie tylko względem czarnego piątku. Odnoszę się również do naszej konsumpcjonistycznej roli w świecie.
Mamo! Bez tego telefonu nikt mnie nie polubi
Poczucie niepełności towarzyszy nam od dziecka. Widzimy swoje autorytety w pięknych sukniach, drogich autach z najnowszymi telefonami. Najgorszym elementem całej obserwacji „idealnego” świata jest to, że nikt nie uczy nas jak żyć z poczuciem wystarczalności. Zaczynają się awantury, zamartwianie, że nie jesteśmy w stanie mieć lub zapewnić czegoś, co jest pożądane w obecnym systemie. Zapominamy o jakże istotnej aspekcie. Nie jesteśmy rzeczą, a zadowalamy się rzeczami, które wcale nie wypełniają tej pustej cząstki, która powstała w nas przez życie w społeczeństwie. Najbliżej jest nam do natury, a każdego dnia jak najbardziej staramy się od niej oddalić. I dlatego dziecko jest smutne. Nie nauczyłaś/eś go obcowania z samym sobą, rozumienia swoich potrzeb i poczucia własnej wartości.
Nie jest smutne przez to, że nie stać Cię na nową konsolę. Jest smutne, bo wystawiłaś/eś go na świat pełen absurdu, nie dając mu, chociażby bariery ochronnej w postaci uświadomienia Go o tym, jak ten świat działa. To jego wybór, jaką drogą pójdzie, ale to od Ciebie zależy czy dasz mu szansę, aby mógł uwolnić się od tego poczucia niepełności.
Stać mnie na to, więc to kupię
Niektórzy dochodzą do takiego momentu w swoim życiu, że stać ich na wszystko lub na znaczną większość rzeczy. Nie potrzebują już wtedy czarnego piątku, wybierania się do galerii handlowej pod koniec sezonu, aby wyhaczyć promocję, ani liczyć ile zostało wypłaty do następnego miesiąca. Na ich przykładzie jesteśmy w stanie zauważyć, że nigdy nie poczujemy się pełni. Oni osiągnęli ideał społeczny odnoszący się do majątku. I co teraz jeżeli są w stanie mieć wszystko? Nie zadowoli ich zwykły piesek za 7 tysięcy, którego teraz Ty pragniesz. Kupią egzotycznego kota, akwarium z krokodylem i wciąż będzie im mało. Oni wciąż czują się niepełni! Pomimo że posiadają o wiele więcej niż Ty, a Ty też czujesz się niewystarczający! To nazywa się błędnym kołem, w którym nawet podświadomie wszyscy tkwimy. Ktoś może nazwać to ambicją, jednakże istnieją pewne granice materialnych ambicji – te mentalne i duchowe zawsze będą piękne.
Pragnę, aby każdy tego dnia włączył swoje myślenie, wyłamał swój mózg z szału zakupów i był w stanie racjonalnie ocenić, czy coś potrzebuje. Nigdy nie dokonałam zakupów w czarny piątek i mam nadzieję, że nie jestem jedyna. Nie było to spowodowane buntem, wobec tego dnia, a zwykłą świadomością tego, że niczego aktualnie nie potrzebuje. Wszystko zaczyna się w naszej głowie i też tam się kończy, dlatego zrób krok w tył i spójrz na swoje życie z innej strony. Obiecuję, nie pożałujesz.