COVID-19? „Przecież nie ma żadnego wirusa”!

Czy słyszeliście o „wirusie świrusie”? A może doszły do Was słuchy, że wirus to brednie i nie ma czegoś takiego?

Jeżeli nie, to pewnie zetknęliście się z pogłoskami, jakoby obostrzenia byłyby po to, aby ograniczyć naszą nienaruszalną wolność i sprawić, żebyśmy stali się jeszcze bardziej ulegli wobec władzy. Skoro na wiecach wyborczych było po kilkaset osób bez zachowania dystansu, bez maseczek to wirusa nie ma. Zgadza się? Otóż nie!

Wirus może dosięgnąć każdego

W maju 2019 roku odwiedziłem Włochy w tym m.in. Rzym, gdzie poznałem księdza Grzegorza Jaskota, który był salezjaninem i mieszkańcem stolicy Włoch od 2002 roku. Fantastyczna osoba z ogromną wiedzą o wiecznym mieście, kulturze, historii i społeczeństwie. Miałem również przyjemność uczestniczyć w odprawionej przez niego mszy tuż przed powrotem do kraju. Dodatkowo zachęcał mnie, abym udał się do Rzymu na studia. 

Nie bez powodu piszę w czasie przeszłym, ponieważ ksiądz Grzegorz w wieku 67 lat zmarł z powodu zakażenia koronawirusem w Rzymie. W trakcie pandemii we Włoszech opisywał sytuację w Rzymie: „Jesteśmy w pełni rozwoju  epidemii COVID-19 we Włoszech […]. Musimy zachować odstępy i czas […]. Podczas kolacji w jednej ze wspólnot, gdzie jadam by zachować przepisane odległości, przychodzi informacja, że współbrat z tej wspólnoty zabrany w niedzielę do szpitala jest zarażony. Inny współbrat zabrany wczoraj przez pogotowie – wynik pozytywny – on też. Teraz czekamy na decyzję Sanepidu, co będzie z nami”.

21 kwietnia ksiądz Grzegorz trafił do szpitala, gdzie jego stan z dnia na dzień ulegał pogorszeniu. 5 maja dotarła do mnie informacja, że ksiądz Grzegorz zmarł, a jego główną przyczyną śmierci była niewydolność oddechowa spowodowana COVID-19.

Eksperci zmieniający zdanie

Bagatelizujemy pandemię, a wręcz kwestionujemy jej obecność, ponieważ bezpośrednio nas mogła nie dosięgnąć. Notabene tak sytuacja prezentuje się w wielu innych sprawach – „skoro mnie nie dotknęło. To nie ma czegoś takiego!”. Gorzej to wygląda, gdy nagle coś nas bezpośrednio dotyka i dopiero wówczas przychodzi otrzeźwienie umysłu – niestety czasem już za późno.

Dlatego epidemiolodzy, wirusolodzy i specjaliści od chorób zakaźnych nie bez powodu apelują o zachowanie dystansu społecznego, noszenia maseczek oraz zachowanie rozsądku. Wirus jest z nami od kilku miesięcy i do końca nie znamy jego właściwości, przez co wielu ekspertów zmienia zdanie, a to sprawia, że wiele ludzi przestaje ufać naukowcom – bo przecież lekarz, ekspert lub naukowiec powinien wykazywać się bezbłędnością. Skoro jednak zmieniają zdanie, to oznacza, że się nie znają. Pytanie tylko, czy możemy po przeczytaniu kilku artykułów w Internecie uważać się za ekspertów w tak trudnej i złożonej dziedzinie, jaką jest medycyna?

Pandemia to nie przelewki

Miałem dwukrotnie robiony wymaz na COVID-19 przez Panią w białym stroju. Dwukrotnie oczekiwałem na wynik z zewnętrznym spokojem i lekkim wewnętrznym podenerwowaniem. Codziennie mam do czynienia z liczbami osób zakażonych na koronawirusa. Kilku moich znajomych otrzymało wynik dodatni. Ich objawy nie różniły się za wiele od grypy. Sęk w tym, że grypę przechodzili znacznie łagodniej – nie mieli takich problemów z oddychaniem jak teraz.

 Każdego dnia jestem zalewany treściami, sugerującymi, że wirus to fikcja, albo nadchodzi katastrofa. Sytuacja wydaje się niby bez wyjścia, jednak w tej wielkiej bańce dezinformacyjnej należy zachować chłodną głowę i stosować się do zaleceń, które zaczynają obowiązywać w Polsce. 

 Pandemia to nie jest żaden wymysł Kosmitów, Chińczyków lub Sorosa. Pandemia koronawirusa dosięga przede wszystkim osoby starsze i schorowane, lecz coraz częściej wirus dotyka również młodych ludzi.

Bądźmy wreszcie odpowiedzialni i przestańmy powielać fake newsy, które bombardują nas zewsząd. COVID-19 to wirus, który sprawia, że ludzie umierają, a rodziny tracą swoich bliskich. Na szczęście w Polsce nie mieliśmy i obyśmy nie musieli mieć dylematu, przez który przechodziły Włochy – komu ratujemy życie, a komu dajemy umrzeć?

Przestrzegajmy podstawowych zasad higieny – częste mycie dłoni. Nośmy maseczki, przyłbice, szale lub chusty w galeriach, sklepach, w autobusie bądź pociągu. Bądźmy odpowiedzialni i przestańmy oglądać się na polityków, celebrytów i weźmy sprawy w swoje ręce, nie oglądając się na innych oraz nie czekając, aż ktoś zrobi to za nas. Zwłaszcza teraz, w dobie wzrostu liczby osób zakażonych koronawirusem oraz coraz bliższej granicy braku wydolności systemu opieki zdrowotnej w kraju. Schowajmy swoją dumę do kieszeni. Skończmy z poszukiwaniem drugiego dna. Nie zawierzajmy całej nadziei w matematyczne wzory i obliczenia pod względem zakażenia w poszczególnych strukturach wiekowych. Przestańmy tworzyć teorie spiskowe i spójrzmy na sytuację znacznie szerzej niż tylko na własne „Ja”. Chcemy wrócić do normalnego funkcjonowania? To pora na odpowiedzialność społeczną!