Fonoholizm a koronawirus

Czyli o tym jak wpływają smartfony na nasz mózg, oraz jak nie zwariować w czasie kwarantanny.

W obecnej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, aż prosi się, aby cały ten czas spędzić na zatapianiu się w różne funkcje naszych smartfonów. Przecież wymówka “co mam robić w domu jak nie spędzać tego czasu przy smartfonie” lub “lepiej, żebym ten czas spędził ze smartfonem w ręku, niż chodził po mieście” są jak najbardziej zrozumiałe. Drugie twierdzenie może nawet świadczyć o czyimś odpowiedzialnym zachowaniu. Jednak co do pierwszej miałbym już lekkie zastrzeżenie.


Należy pamiętać, że smartfon jest urządzeniem, które ma ogromny potencjał uzależniający. Człowiek po spędzeniu dwóch tygodni ze smartfonem w ręku, nie będzie już taki sam. Dlaczego? Ponieważ zadziała tutaj nasza fizjologia, a dokładnie – neurobiologia.

W wyniku użytkowania smartfonów nasz organizm produkuje duże dawki adrenaliny i dopaminy. Dopamina sprawia, że jest nam przyjemnie (naturalnie wytwarza się po posiłku, podczas seksu lub usłyszanym komplemencie). Organizm nagradza nas za wykonanie czynności, które pierwotnie służyły naszemu przetrwaniu. Stąd też utrwala nam się nawyk, że jest do dobre i organizm z czasem, chce tego więcej. Tak naprawdę, mózg jest w tym momencie oszukiwany, w wyniku ciągle dostarczanych mu bodźców (film, kolorowa animacja, dźwięk) organizm przechodzi do pierwotnego trybu, “walcz, lub uciekaj”. Nie jest to naturalnie częsty tryb, w jaki wchodzi nasz organizm, a tym bardziej nie trwa on długo. Ponieważ po pewnym czasie trwania w takim stanie, w naszym organizmie zacznie wytwarzać się kortyzol, czyli hormon odpowiedzialny za stres. Jak stres wpływa na nasz organizm, można byłoby mówić godzinami, jednak każdy zdaje sobie sprawę, że jest to stan co najmniej niepożądany. Jednak warto wspomnieć, że może to doprowadzić do rozregulowania układu nerwowego a w konsekwencji do uszkodzenia płata czołowego, który odpowiada za samokontrolę oraz racjonalną ocenę sytuacji. Rozdrażnienie, zaburzenia koncentracji czy nawet agresją wydają się konsekwencjami oczywistymi.

Jednym ze skutków ciągłego zalewu dopaminy, jest zobojętnienie naszego organizmu. Mózg, który jest zalewany dopaminą, w pewnym momencie zaczyna się bronić. Robi to poprzez wyłączenie receptorów dopaminowych, które odpowiadają za “odbieranie” nagrody, szczęścia. To znaczy, że dopamina jest dalej wytwarzana, ale mózg jej “nie czyta”, lub odbiera tylko jej okrojoną część. Czyli w efekcie rzeczy, które nas cieszyły do tej pory, nie sprawiają już nam takiej radości. Potrzebujemy większej ilości dopaminy, aby odczuć tą samo przyjemność.

Zatem co zamiast Smartfona? Proponuję obecną sytuację potraktować nie jako problem a szansę. Szansę do przeczytania książki, która od dawna zalega na naszej półce. Szanse na rozmowę z bliskimi o ich potrzebach, problemach, śmiesznych sytuacjach, wspomnienia – whatever. Szansę na powrót do dzieciństwa, czyli zagrać z bliskimi w grę planszową, pograć w karty itd. Jest to również szansa, aby na chwilę zatrzymać się i zastanowić się nad sobą, nad własnym życiem (memento mori). Nad tym, jacy jesteśmy w stosunku do drugiego człowieka, lub do siebie samego? Nad tym, czy ścieżka, którą podążamy, jest na pewno dobra, czy może warto coś zmienić? Albo, nad czym popracować? Jest to również szansa, żeby zmienić swoje nawyki żywieniowe, zadbać o siebie, zacząć ćwiczyć w domu od przysłowiowych pompek i planka. Jest to również czas, aby zapoznać się z historią podobnych sytuacji (dżuma, grypa hiszpanka itp.). Porównać sobie jak ludzie wtedy z tym walczyli, a jak my robimy to dzisiaj.

Potraktujmy ten czas jako szansę, wykorzystajmy go mądrze, aby nikt nie przesiedział tych dwóch tygodni (jak na razie) bezmyślnie,  „błądząc po Internecie” w celu zaspokojenia nudy. I przede wszystkim bądźmy w tych dniach odpowiedzialni, zadbajmy o naszych najstarszych bliskich i sąsiadów, bo to oni są grupą najbardziej narażoną na koronawirusa powodującego chorobę  COVID-19.

Źródła: