NGO vs prekariat

NGO. Organizacje pozarządowe. Trzeci sektor. Dlaczego to akcentuję? Czasami nie rozumiemy przed jakim wyborem zostaliśmy postawieni. I musimy go podjąć. 

NGO. Non governmental organisation. Organizacje pozarządowe. 

Pozarządowa, czyli niezwiązana z władzą publiczną. Trzeci sektor, bo teorie podziału nowoczesnego państwa mówią o sektorze publicznym, sektorze rynkowym i właśnie – trzecim – sektorze organizacji non-profit.  

Dlaczego tak bardzo to akcentuję? Ponieważ wydaje mi się, że czasami zupełnie nie rozumiemy przed jakim wyborem właściwie zostaliśmy postawieni. I musimy go podjąć. 

Rok 1989 jest jednym z ważniejszych w historii naszego kraju.  Ta mityczna wręcz data graniczna wytycza nam czas przed i czas po. Właśnie ten czas po 1989 roku stał się okresem, kiedy jedną z ważniejszych rzeczy stała się próba doścignięcia Zachodu w aspekcie ekonomicznym. Polacy wykonali wiele pracy, aby nabyć umiejętności twarde (m.in. zdobyć wyższe wykształcenie czy nauczyć się języków obcych), które miały zainteresować firmy z zagranicznym kapitałem. Tak się rzeczywiście stało, jednak te umiejętności przestały wystarczać. Świat pędzi obecnie z taką prędkością, że pracodawcy zaczęli przykładać większą wagę do umiejętności miękkich, czyli np. kreatywności czy elastyczności i szybkiej adaptacji do zmian. Pracownika posiadającego już umiejętności miękkie dużo łatwiej jest doszkolić z umiejętności twardych – wystarczy na przykład wysłać go na kurs lub szkolenie. Jednak nabywanie umiejętności miękkich nie jest już taką prostą sprawą. 

Zanim postaram się przedstawić związek między nabywaniem umiejętności miękkich (oraz w pewnym stopniu twardych) a działalnością w trzecim sektorze, chciałabym się skupić na pewnym aspekcie współczesnego świata, który większości z nas jest znany, a który nie do końca jesteśmy w stanie określić. Brytyjski ekonomista, Guy Standing, na nowo rozgrzał dyskusje o tzw. prekariacie, definiując go jako ludzi, których aktualne miejsce zatrudnienia jest niepewne, nie są objęci żadnym systemem świadczeń socjalnych. Praca, którą wykonują, często wykonywana jest za najniższą płacę a ich dochody nie są stabilne. Jednocześnie pojęcie to łączy się często w literaturze z brakiem możliwości rozwoju kariery zawodowej. Tożsamość zbiorowa nie zostaje wytworzona, co doprowadza do poczucia braku społeczności. Sam Standing twierdzi, że liczba prekariuszy wciąż wzrasta na świecie, ponieważ umowy cywilnoprawne są coraz częściej zawierane. Nie bez przyczyny mówi się o tzw. umowach śmieciowych. Żeby jednak być sprawiedliwym, należy wyjaśnić, że nie dla każdego np. umowa zlecenie jest umową gorszą – istnieje kategoria osób dla których ten typ umowy wiąże się z wolnością, elastycznością. I oczywiście zgadzam się z tym, ale pod jednym warunkiem – że sami pragną takiej umowy. Sytuacja, która odnosi się do pojęcia prekariatu, jest raczej związana z pragnieniem stałości i zabezpieczenia (czyli dostania umowy o pracę) przy jednoczesnej niemożności jej dostania. Niestety taka sytuacja często dotyka osoby młode, które nie mają wiele zaoferowania rynkowi pracy i przez to muszą godzić się na to, co zaoferuje im pracodawca.

Ale czy na pewno? Czy młoda osoba nie może zapewnić sobie doświadczania czy podniesienia kwalifikacji jeszcze przed ukończeniem szkoły czy studiów? W nowoczesnym społeczeństwie wykształciła się przestrzeń dla ludzi, którzy pragną szlifować swoje kompetencje miękkie a jednocześnie poszerzać kompetencje twarde. Taką przestrzenią jest właśnie trzeci sektor. Chciałabym skupić się na kilku umiejętnościach, które możemy nabyć dzięki zaangażowaniu się w działalność w organizacjach pozarządowych.

Umiejętność pracy w zespole. Do tej pory uczono nas jak być indywidualistą. Dostawaliśmy zadanie do wykonania i sami odpowiadaliśmy za swoje wyniki. I chociaż w szkolnych klasach lub w salach uniwersyteckich siedzimy w grupach, to przez większość czasu jesteśmy sami. Najważniejszy egzamin (matura, testy zawodowe, sesja czy obrona pracy dyplomowej) to zawsze sprawa indywidualna. Za wyniki jesteśmy rozliczani każdy osobno. Tymczasem prawda jest taka, że mało kto osiągnął coś samodzielnie. Często trzeba pracy wielu ludzi, aby osiągnąć zamierzony efekt. Zdajemy sobie sprawę, że praca zespołowa jest coraz bardziej ceniona (m.in. dlatego młodzi ludzie tak chętnie wpisują sobie tę umiejętność w swoje CV), jednocześnie czy jesteśmy przekonani, że rzeczywiście potrafimy działać w grupie? Działalność w NGO uczy prawdziwej współpracy i solidarności w zespole. A nauka jest tym przyjemniejsza, że pracuje się z ludźmi, z którymi łączą nas przyjacielskie relacje.  

Umiejętność koordynowania zadań. Każdy projekt musi posiadać swojego lidera. Są wśród nas takie osoby, które urodziły się, aby być przywódcami. Mówimy, że „nadają się do tego”. Ale jest to umiejętność, której większość z nas może się po prostu nauczyć. Koordynowanie zadań w swojej organizacji jest dobrą nauką – wśród „swoich” nie jesteśmy oceniani, czujemy się swobodniej i możemy liczyć na rady co możemy jeszcze ulepszyć. Uczymy się od siebie wzajemnie i zawsze możemy liczyć na pomoc bardziej doświadczonych członków organizacji. 

Umiejętność pisania projektów. Do momentu wejścia w dorosłe życie  niewielu młodych ludzi ma doświadczenie w tej dziedzinie. A pisanie projektów jest częścią coraz większej liczby zawodów. Także w życiu prywatnym niejednokrotnie jesteśmy zmuszeni je podejmować. A kiedy przychodzi do wypełnienia dokumentów lub kontaktowania się z urzędami, jesteśmy przerażani. Ale czy to na pewno jest takie straszne? To, co jest nam nieznane, często budzi w nas niepokój i wydaje się trudniejsze już na starcie. Warto jest więc przećwiczyć sobie to wcześniej, oswoić się i zdeklasować konkurencję!  

Umiejętność pozyskiwania finansów. Zasadniczo mamy dwie drogi jeśli chodzi o nasze zatrudnienie: albo zatrudniamy się u jakiegoś pracodawcy albo sami stajemy się pracodawcą i zatrudniamy innych. Zakładając pierwszą opcję: bez wątpienia zrobimy wrażenie na naszym przyszłym pracodawcy, kiedy powiemy że pozyskiwanie funduszy dla organizacji to dla nas bułka z masłem. W jego oczach stajemy się jeszcze cenniejszym nabytkiem. Zakładając opcję drugą: cóż… umiejętność pozyskiwania funduszy przy prowadzeniu własnej działalności jest na wagę złota. Natomiast nie koncentrując się jedynie na pracy, z pewnością można dostrzec, że taka umiejętność bywa przydatna i w życiu prywatnym. 

Zdobywanie doświadczenia zawodowego. Obszary, wokół których swoją działalność koncentrują organizacje pozarządowe, są liczne. Wiele z organizacji przyjmuje ochotników np. na praktyki studenckie lub staże. Jednak każda działalność w zakresie NGO jest już zdobywaniem doświadczenia, ponieważ we współczesnym, szybko zmieniającym się świecie, bardziej elastyczny pracownik oraz ten z większym potencjałem, wydaje się być bardziej pożądany.

Samorozwój oraz zdobycie wiedzy. Chociaż do tej pory wiele pisałam o umiejętnościach miękkich, to warto zauważyć, że organizacje pozarządowe dbają również o rozwój swoich członków zapewniając im zdobywanie umiejętności typowo twardych. Często członkowie mają możliwość uczestniczenia w różnych kursach oraz szkoleniach.

Kreatywność. Jestem zdania, że kreatywności można się nauczyć. System edukacji raczej jednak jej nie sprzyja. Uczymy się po to, aby zaliczyć kolejne poziomy. Wchodzimy w schematy, z których często trudno jest się wydostać. Słyszymy, że wiele rzeczy jest „za trudnych” lub „niemożliwych do wykonywania”. W pewnym sensie uczymy się, że jest tylko jedna, właściwa droga do uzyskania celu, a wszystkie inne są w jakiś sposób wadliwe. Moim zdaniem działalność w organizacji uczy, że jeśli jakaś droga okaże się w tym momencie niemożliwa do pokonania, ponieważ nie mamy odpowiednich zasobów (często np. środków finansowych), to zawsze znajdzie się jakaś inna droga, która w danym momencie pozwoli nam osiągnąć cel. Uczymy myśleć się nieszablonowo, odejść od znanych nam schematów. I najlepsze jest w tym wszystkim to, że robimy to w otoczeniu osób, które dmuchają w nasze skrzydła a nie starają się je podciąć.

Nie obiecuję, że działalność w organizacji zapewni same sukcesy. I nie twierdzę, że sukces można osiągnąć tylko dzięki takiej działalności. Ale wiem, że żyjąc we współczesnym świecie z pewnością łatwiej jest zacząć mając zaplecze, które oferuje nam  działalność w NGO. Tym tekstem chciałam również pokazać, że w trzecim sektorze można się realizować. Bo to, że działamy, robi różnice. I nie tylko dla otoczenia. I nie tylko dla społeczeństwa. I nie tylko dla idei. Ale również, a może i przede wszystkim, robi różnice dla nas samych. Rozwija kompetencje, tworzy nowe więzi, zmienia postrzeganie świata i otwiera wiele możliwości.